Można nim sterować za pomocą smartfona, joysticka, ruchem gałek ocznych, a nawet… siłą myśli. Inteligentny wózek inwalidzki iWheel ma pomóc osobom sparaliżowanym w codziennym życiu. 7 kwietnia okaże się, czy wygrał konkurs „Wynalazek Roku”. Nasz reporter sprawdził, jak iWheel spisuje się na drodze.
Pomysłodawcą wynalazku jest Patryk Arłamowski, 26-letni absolwent Politechniki Wrocławskiej i Uniwersytetu Ekonomicznego. Zaczęło się od prośby o naprawę prostego sterownika z joystickiem do wózka syna koleżanki. – Okazało się, że kontroler warty 700 euro został zaprojektowany tak, by nie dało się go naprawić – wspomina Patryk Arłamowski.
To zainspirowało go do stworzenia wózka, który będzie uniwersalny, inteligentny i przede wszystkim dostępny dla osób niepełnosprawnych.
Wynalazek powstaje we Wrocławskim Parku Technologicznym. Dziś iWheel jest już jeżdżącym prototypem. Steruje nim aplikacja, za pomocą której można poruszać wózkiem, ustawić prędkość, włączyć awaryjne hamowanie, a także… wezwać pomoc.
Głównym elementem aplikacji jest prostokątne pole z kropką. Przesuwając tę kropkę decydujemy, czy wózek pojedzie do przodu, do tyłu, w lewo czy w prawo. Kropkę można przesuwać palcem na ekranie tableta lub smartfona. Ale również za pomocą żyroskopowego kontrolera reagującego na przechylanie głowy, czujnika ruchu oczu, czy… siłą myśli.
Wówczas kontrolerem staje się „czapeczka” podobna do tej wykorzystywanej przy badaniu EEG (elektroencefalografia). Kierowanie w ten sposób nie jest łatwe. – Synchronizacja fal mózgowych z komputerem wymaga nawet kilkumiesięcznego treningu – dodaje Patryk Arłamowski.
Co się stanie, gdy jadąc przez miasto takim wózkiem, nagle zapatrzymy się na… atrakcyjną kobietę lub przystojnego mężczyznę? – Wtedy stanie… wózek – śmieje się młody wynalazca. Bo nasza koncentracja przestanie utrzymywać kropkę w polu odpowiadającym za jazdę w wybranym kierunku.
– Chcę, by iWheel był jak komputer. Tak, jak wybieramy myszkę i klawiaturę, które najbardziej nam odpowiadają, tak w zależności od stopnia niepełnosprawności będzie można nim sterować w najwygodniejszy sposób – mówi Patryk Arłamowski.
Już wcześniej zajmował się inteligentnymi technologiami. Jeszcze jako student automatyki i robotyki stworzył projekt DARIN. W ten sposób inteligentny wózek staje się częścią otoczenia. – Za pomocą tej samej aplikacji można sterować oświetleniem, ogrzewaniem, domową elektroniką, roletami – wylicza Patryk Arłamowski. Pomogą w tym miniaturowe bezprzewodowe urządzenia, które automatycznie połączą się z komputerem wózka i udostępnią możliwość zdalnej kontroli. Dzięki temu, dojeżdżając do drzwi, iWheel sam otworzy zamek. – To rozwiązanie innowacyjne na skalę światową. Nie wymaga infrastruktury i jest bardzo tanie – dodaje wynalazca.
Aplikacja pozwala też powiadomić osobę bliską o tym, że niepełnosprawny potrzebuje pomocy, podając lokalizację GPS i położenie na mapie. Takie powiadomienie wysyłane jest automatycznie, gdy iWheel uderzy w przeszkodę.
Podstawowa wersja iWheel, potrafiącego integrować się z otoczeniem, łączyć ze smartfonem lub tabletem, powinna według Arłamowskiego kosztować… mniej niż 600 zł. Kiedy więc iWheel trafi na rynek? Najpierw musi przejść niezbędne badania, uzyskać certyfikaty i atesty, a później zostać wdrożony do produkcji.
– Na razie finansujemy prace badawcze we własnym zakresie. Urzędnicy uznali, że projekt jest nieinnowacyjny, a w Polsce nie ma niepełnosprawnych. A są ich ponad 3 miliony, z tego prawie milion porusza się na wózkach – bulwersuje się Patryk Arłamowski. Dodaje, że już teraz zainteresowani tym projektem są naukowcy i przedsiębiorcy np. ze Słowacji.
iWheel znalazł się w finale konkursu „Wynalazek Roku” organizowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Telewizję Polską. Wyniki poznamy w poniedziałek 7 kwietnia o godz. 20.20 w głosowaniu telewidzów.